Po tym jak Rada Polityki Pieniężnej rozpoczęła cykl podwyżek stóp procentowych, zdolność kredytowa Polaków spadła tak mocno, że rynek nieruchomości praktycznie się zatrzymał. Oliwy do ognia dolał KNF, który narzucił bankom konieczność zaostrzenia kryteriów. Deweloperzy apelują, by urząd warunki te poluzował.
Kryzys w budowlance. Deweloperzy apelują do KNF
W rozmowie z Polską Agencją Prasową radca prawny Polskiego Związku Firm Deweloperskich Przemysław Dziąg oświadczył, że największym problemem deweloperów są aktualnie braki gruntów i spadająca podaż banku ziemi, długie procedury administracyjne oraz brak rąk do pracy. Wskazał jednak, że te czynniki negatywnie oddziałują na sektor budowalny już od dłuższego czasu.
“Największe problemy branży, które identyfikujemy obecnie, to brak gruntów i nieustannie spadająca podaż banku ziemi, przewlekłe procedury administracyjne czy brak rąk do pracy. Te kwestie cały czas, już od wielu lat odbijają się negatywnie na rynku nieruchomości” – powiedział Przemysław Dziąg, cytowany przez PAP.
Jego zdaniem dużym problem dla branży będzie także zapowiadana reforma planowania przestrzennego, która ma wejść w życie do końca marca przyszłego roku.
“To są ogromne zmiany dla rynku – wywrócenie do góry nogami studiów uwarunkowań i kierunków zagospodarowania przestrzennego, planów miejscowych, czy bardzo istotne ograniczenie możliwości wydawania +WZ-ek+, decyzji o warunkach zabudowy, które miały być instrumentem wsparcia w realizacji polityki przestrzennej, a okazało się, że są traktowane na równi z planami miejscowymi, ale tylko dlatego, że te niestety nie są uchwalane” – ocenił Dziąg.
W rozmowie z Polską Agencją Prasową radca prawny podkreślił także, że negatywny wpływ na sektor firm deweloperskich ma sama inflacja oraz znaczne podwyżki stóp procentowych i zaostrzona przez KNF rekomendacja dla banków, aby te do badania zdolności kredytowej konsumentów doliczały dodatkowo 500 pb. Jego zdaniem – jako głosu firm deweloperskich – kryteria te są zbyt wysokie, co uniemożliwia zaciągnięcie kredytu mieszkaniowego osobom, które realnie są w stanie sobie na niego pozwolić.
“Inną kwestią jest hamująca sprzedaż spowodowana nie tyle ograniczeniem potrzeb mieszkaniowych, a galopującą inflacją i rosnącymi wymaganiami odnośnie udzielania kredytów hipotecznych. Jako branża działamy przede wszystkim w tym zakresie – by przekonać KNF do zmian rekomendacji zaostrzających procedury wyznaczania zdolności kredytowej, szczególnie przy stałej stopie procentowej tak, by odsetek udzielanych kredytów wzrósł” – oświadczył Przemysław Dziąg.
Sprawdź także: Branża budowlana i wykończeniowa mówią jasno: “mamy kryzys”
Przypomnijmy w tym miejscu, że zaostrzenie kryteriów miało miejsce w lutym tego roku, co KNF argumentował koniecznością ograniczenia poziomu ryzyka kredytowego, jakie ponoszą banki w związku z rosnącymi kosztami obsługi zadłużenia. Wcześniej – zgodnie z Rekomendacją S – bufor ten wynosił nie 5 proc., a 2,5 proc.
Dziś stawka WIBOR 3M kształtuje się na poziomie ponad 7,3 proc., WIBOR 6M zaś to już 7,43 proc. Gdy dołożymy do tego wymagane przez KNF 500 pb., podstawowe oprocentowanie kredytu mieszkaniowego, które bank musi wziąć pod uwagę podczas wyliczania zdolności, to min. 12,3 proc. w ujęciu rocznym, co w potężnym stopniu ogranicza ilość osób, które finalnie moga pozwolić sobie na zaciągnięcie wieloletniego zobowiązania.